Indie kupują drony i specjalistyczny sprzęt do monitorowania ruchu szarańczy i rozpylania środków owadobójczych w celu odparcia nowej epidemii, która może zniszczyć uprawy, podali urzędnicy rządowi.
Na początku tego roku indyjskie władze były w stanie opanować chmary szarańczy pustynnej, ale wybuch epidemii w sąsiednim Pakistanie ponownie wzbudził obawy dotyczące bezpieczeństwa upraw takich jak pszenica i nasiona oleiste w Indiach.
Roje szarańczy mogą latać z wiatrem do 150 km (90 mil) dziennie, a dorosłe owady mogą spożywać mniej więcej swoją wagę w świeżej żywności dziennie. Mały rój zjada tyle samo w ciągu jednego dnia, co około 35 000 osób.
Zaraza spowodowała już znaczne szkody na pastwiskach i uprawach oraz zagroziła bezpieczeństwu żywności w kilku krajach nad Oceanem Indyjskim we wschodniej Afryce, w tym w Somalii, Etiopii, Kenii Erytrei i Dżibuti. Roje rozprzestrzeniły się również w Tanzanii, Ugandzie, a teraz w Sudanie Południowym.
Tym samym po raz kolejny widzimy jak państwa i rolnicy sięgają po nowoczesną elektronikę w celu ochrony pól. Jakiś czas temu, w Polsce trwała debata o wykorzystaniu dronów do działań takich jak oprysk pól. Pomysł wywołał nie lada kontrowersje, jednak czy teraz po potencjalnym sukcesie, nie trafi do ponownego rozpatrzenia?