Cło od września wynosi zero procent. Malezja, drugi co do wielkości na świecie producent oleju palmowego, obliczyła cenę referencyjną oleju palmowego w wysokości 1 905,38 ringgit (463,93 dolara) za tonę. Każda cena powyżej 2250 ringgit wiąże się z cłem.
Państwo Azji Południowo-Wschodniej ogłosiło w maju, że odroczy nałożenie ceł eksportowych na surowy olej palmowy do 31 grudnia w wysiłkach na rzecz zwiększenia eksportu oleju palmowego i ekspansji na nowe rynki. Kontrakty terminowe na malezyjski olej palmowy 1FCPOc3 spadły we wtorek o 0,4% przy 1,981 ringgit za tonę we wczesnym handlu.
Tym samym widzimy, że jednym ze sposób radzenia sobie z niestabilną sytuacją na rynku, wywołaną przez amerykańsko chińską wojnę celną jest jego czasowe zniesienie. Dzięki temu Malezja jest w stanie odzyskać środki utracone przez konflikt rynkowy i przekazać swoje nadwyżki na inne rejony. Dzięki temu, rynek krajowy azjatyckiego państwa zachowa stabilność i równy przychód na ich PKB.
Czy w przypadku dalszych recesji podobne działania podejmie Polska? Jedynym politykiem, który mówił o takim rozwiązaniu jest Janusz Korwin-Mikke, który jak wiemy nie ma wystarczającego poparcia do forsowania takich pomysłów.