Kryzys miodowy na wyspach? Wiele gatunków owadów zapylających znika z obszarów Wielkiej Brytanii. Badania wykazały, że jedna trzecia dzikich gatunków zapylaczy doświadczyła spadku pod względem powierzchni, na których je znaleziono, a jedna dziesiąta wzrosła.
Badania, prowadzone przez Centrum Ekologii i Hydrologii, mierzyły obecność 353 gatunków dzikich pszczół i muchówek w całym kraju w latach 1980–2013. Pokazały one, że jedna trzecia gatunków doświadczyła spadku pod względem obszarów, na których je znaleziono, podczas gdy tylko jedna dziesiąta wzrosła. Dla pozostałych gatunków ich rozmieszczenie było albo stabilne, albo trend był niejednoznaczny.
Pozytywnym, ale nieoczekiwanym odkryciem badania był wzrost kluczowych gatunków pszczół odpowiedzialnych za zapylanie roślin kwitnących, takich jak rzepak. Może to być odpowiedzią na duży wzrost upraw masowo kwitnących uprawianych w okresie badania oraz subsydiowane przez rząd programy, które zachęcają rolników do sadzenia większej ilości polnych kwiatów, na których żywią się.
Czy jest to dobra wiadomość dla polskich pszczelarzy? Być może tak. W sytuacji twardego Brexitu, Wielka Brytania będzie podpisywać wiele nowych porozumień handlowych. W przypadku braku miodu na rynku, mogą być zmuszeni na podpisanie nowych umów z krajami Unii europejskiej i jak wiemy, kluczowa tutaj będzie cena w stosunku do jakości. Na tym polu, nasz miód bez problemu pokona produkty z Francji, czy Niemiec gdyż jest radykalnie tańszy.