Sławomir Izdebski, szef OPZZRiOR, uważa, że polskie rolnictwo jest w dość trudnej sytuacji i przypomina rządzącym, że wiosną na protesty nie będzie czasu, ale prace w polu nie przeszkodzą na pewno rolnikom na pójście do urn podczas wyborów.
Panie przewodniczący, żyjemy ponoć w świecie rządzonym przez ogromne przedsiębiorstwa, w pewnego rodzaju korpoświecie. Proszę powiedzieć, jak Pan sądzi, jak bardzo duzi odbiorcy, producenci, korporacje wpływają na rynek i czy jest szansa aby w tym w takim układzie było wciąż miejsce dla drobnego producenta rolnego?
Oczywiście, że jest miejsce dla rolnika i dla niedużych gospodarstw. Mamy chociażby rynek wewnętrzny sprzedaży bezpośredniej, wciąż w ogromnym stopniu niewykorzystany. Poza tym należy zastosować równe szanse wyjściowe w produkcji rolnej. O co mi chodzi? Np. w Polsce rolnik nie może pobudować obory bez uzyskania kłopotliwych i czasochłonnych pozwoleń, a korporacje budują chlewnie wielkoprzemysłowe, a te z kolei są konkurencją dla tych drobnych. Dajmy równe szanse wszystkim i wprowadźmy zakaz wydawania pozwoleń na takie chlewnie. Inkorporujmy normalność.
Czy to chlewnie wielkopowierzchniowe zabiły rynek trzody w Polsce?
W dużym stopniu tak. Na rynku jest ich tyle, że cena żywca dramatycznie spadła, a ludzie też nie zdają sobie sprawy co to znaczy przemysłowy tucz trzody chlewnej. Ile tam jest dziwnych środków chemicznych, koncentratów, premiksów, stymulatorów, czy innych substancji odżywczych. Przecież przyrost wagi do 110 kg w cztery miesiące nie bierze się z niczego. Normalnie chowany tucznik osiąga taką wagę w ciągu 8 miesięcy.
W takim razie jak uregulować ten rynek aby znalazło się miejsce dla rolnika?
Jedno rozwiązanie już jest. Drobny handel. Trzy lata walczymy o wprowadzenie platformy sprzedażowej. Polega to na stworzeniu grup zakupowych i sprzedażowych. Zorganizowanie tego przy pomocy internetu w ten sposób, że konsument będzie mógł zakupić kostkę masła, trochę sera, czy kilograma kiełbasy u jakiegoś swojego wybranego gospodarza i odebrać sobie w mieście.
Czy gdzieś taki system się sprawdził?
W USA funkcjonują podobne platformy i zdało to egzamin doskonale.
A w Polsce jak Pan to widzi? To musi być sprawna sieć logistyczna przede wszystkim przecież?
Widzę to przy wsparciu chociażby Krajowego Oddziału Wsparcia Rolnictwa. Przede wszystkim, żeby zrobić wielką kampanię społeczną rozpropagowania takiej platformy. Lokalny rolnik, jedna wielka platforma sprzedażowa, magazyny, chłodnie – KOWR ma takie, ale to przecież można robić też na normalnych zasadach, podobnie jak wynajem firm przewozowych na normalnych rynkowych warunkach. Kluczową rolę widzę jednak w KOWR, żeby wydał zgodę na przeznaczenie środków finansowych na realizację tego celu. Czyli poinformowanie klientów gdzie się zarejestrować, jak odbierać. Próbujemy się przebić z tym pomysłem. Przecież konsument też wolałby kupić zdrowe, ekologiczne produkty „prosto od chłopa” i odebrać je na lokalnym targowisku. Platforma transakcyjna już jest do tego typu działań.
A wracając do tej kiełbasy od rolnika… Podobno nie mamy już własnych prosiąt?
To jest kolejna sprawa. Problem odbudowy polskich prosiąt. Czekamy wciąż na program pomocowy na zakup loszek, na prowadzenie hodowli zarodowych, tak, żeby krajowy rolnik nie musiał kupować prosiąt w Danii czy Niemczech.
Widziałem Pana rozmawiającego z Rafałem Antczakiem z PKO BP. Czy to oznacza, że szykuje się jakiś program kredytowy dla rolników, przygotowany przez ten polski bank?
Rozmawialiśmy o tym, że w Polsce wciąż nie ma polityki kredytowej dla rolnika. Dotyczącej choćby nisko oprocentowanych kredytów wieloletnich na 20 czy 30 lat.
A jakby Pan ocenił sytuację polskiego rolnictwa po tych 30 latach wolnego rynku?
Rolnictwo jest w bardzo trudnej sytuacji…. nie jest to sytuacja z której nie ma wyjścia, ale ja nie rozumiem tylko tego, że nadal rządzący słuchają się doradców, którzy zielonego pojęcia o rolnictwie nie maja, a nie biorą pod uwagą nas, rolników którzy doskonale wiedzą jak są bolączki tego sektora. My przecież przedstawiamy konkretne propozycje rozwiązań, wystarczy że rząd wyrazi dobrą wolę i zacznie nas rolników, słuchać.
Ostatnio przez Polskę przetoczyła się fala rolniczych protestów. Jak Pan sądzi, czy będzie się ona kumulowała?
I rząd i minister i ja wiemy doskonale, że za chwile rolnicy wyjdą w pola i te protesty będzie trudniej zorganizować. Protesty są zimą, bo nie ma prac w gospodarstwie. Pamiętajmy jednak, że zbliżają się wybory i prace w polu nie przeszkodzą nam pójść do urn.
Sam Pan jest rolnikiem. Może Pan coś opowiedzieć o swoim gospodarstwie?
Mam produkcję rośliną prowadzoną na 80 hektarach. Wytwarzamy z synem żyto konsumpcyjne hybrydowe oraz kukurydzę. Na gospodarstwie pracuje od dziecka. Może nie jest to poprawne politycznie się przyznać, ale miałem 7 lat jak podjeżdżałem ciągnikiem pod snopki, także rolnictwo mam we krwi.
Kontynuuje Pan też prace Andrzeja Leppera?
Tak. Byłem z nim od początku. Jako związkowiec, jako przyjaciel czy też jako senator. Wiele się od niego nauczyłem. Pokazywał determinacje, przedstawiał rozwiązania konkretnych problemów. Przedstawiał wizję tzw Trzeciej drogi. Nie „korpoświat”, nie socjalizm, tylko droga prospołeczna, prorodzinna ulokowana w systemie kapitalistycznym.
I tak już na zupełny koniec. Mamy nowego szefa Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa. Jakie oczekiwania wobec nowego dyrektora?
Jesteśmy już po pierwszych spotkaniach. Z panem Grzegorzem Piętą znamy się już dwadzieścia lat. Oczekiwania są spore, bo i problemy rolnictwa są niemałe, ale do tej nominacji podchodzimy z dużą życzliwością i jesteśmy pełni optymizmu co do współpracy.
Bardzo Panu dziękuję za rozmowę
Również dziękuję.