Od wielu lat, Indonezja importowała ogromną ilość pszenicy, co czyniło z niej drugiego największego kupca na świecie. Było to wywołane odejściem od ryżu w tamtejszej piramidzie żywieniowej. Teraz zastąpiły produkty piekarnicze i różnego rodzaju makarony.
Ważna również okazała się zmiana składu głównego zwierzęcych pasz, które są głównym produktem eksportowym. Produkty z Indonezji były wytwarzane z kukurydzy, jednak od kilku lat, w związku z różnymi restrykcjami, zamieniano go na pszenicę. To właśnie tutaj upatruje się główną przyczynę kłopotów z importem. Chodzi o przesilenie rynku.
Eksport pasz dla zwierząt nie spada, lecz niestety nie może urosnąć. Sprowadzono taką ilość pszenicy, że zapełniono magazyny, a do produkcji dotychczasowej wystarczy ułamek dotychczasowego importu. Indonezja jest objęta konkretnymi kwotami eksportowymi, których nie można zmieniać przez długoterminowe umowy międzynarodowe.
Przykład złych ilości importowych obserwować mogliśmy od 2017 roku. Wtedy to, importowano 11,5 miliona ton pszenicy z czego wykorzystano zaledwie 3 miliony ton. Z kolei w 2018, zakupiono 10 milionów ton, a wykorzystano nie dużo ponad milion ton. Na skutek tego, gwałtownie zrywają porozumienia, by móc zacząć gospodarować zapasy.
W ostatnim czasie, Indonezja zerwała umowę z Argentyną na dostawę miliona ton rocznie. Obecnie negocjują następne przerwania dostaw z Francji i Rosji na bliżej nie określoną ilość. Czy to koniec raju dla plantatorów pszenicy?