Przez Włochy przetacza się fala protestów. Producenci mleka, sprzeciwiają się polityce prowadzonej przez rząd Giuseppe Conte, którego kolejne posunięcia pogarszają sytuację włoskiej branży mleczarskiej. Protestujący blokują drogi oraz wylewają hektolitry białego płynu na tamtejsze autostrady.
Powodem takiego stanu rzeczy, jest cena skupu w hurtowniach. Mleko za granicą jest tańsze, coraz bardziej opłaca się je sprowadzać z krajów mniej rozwiniętych jak Polska, czy Węgry. Na skutek takich działań, mleczarze w roku 2018 musieli zejść z ceny 0,85 euro za litr, do 0,60 w stosunku do pierwszego kwartału 2019 roku. Ich zdaniem to stanowczo za niska cena, która sprawiła, że hodowla krów jest nieopłacalna.
W postulatach protestujących czytamy, że poza zapewnieniem stałości ceny minimalnej mleka na poziomie, 0,70 euro za litr, włoscy mleczarze żądają nałożenia dodatkowego podatku na mleko importowane zza granicy, co miałoby na celu wyrównanie szans na rynku. Zapewniają, że nie wysłuchają żadnych obietnic półśrodków, które nie poprawią ich sytuacji, w związku z czym nie zakończą protestu póki nie znajdzie się rozwiązanie.
Niezależnie, jakie kroki zostaną podjęte przez rząd Giuseppe Conte, może to mieć odbicie na cenach włoskiego nabiału. Szacuje się, że zapewnienie takiej ceny mleka, może podnieść ceny produktów sklepowych o 15%, co będzie miało odbicie w sondażach wyborczych.