Na początku lutego Polskę obiegła wiadomość o naciągnięciu wielu sadowników oraz przetwórców. Firma "Eskimos", która została wyznaczona przez ministerstwo rolnictwa do ustabilizowania cen jabłek, nie zapłaciła żadnych należności rolnikom oraz przetwórcom, którzy dostarczyli im swoje produkty. Niestety, przez tę sytuację wielu z nich grozi bankructwo.
Sadownicy wzięli udział w posiedzeniu Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. W trakcie jego przebiegu, opowiadali, że czują się oszukani przez firmę wyznaczoną przez Ministra, a także o swojej ciężkiej sytuacji, oraz jakie konsekwencje niesie to ze sobą.
Z wypowiedzi sadowników wynika, że wielu z nich czeka na płatności od grudnia 2018. Rekordzista czeka na kwotę przekraczającą pół miliona złotych. Przez taki zastój w przepływie środków grozi im bankructwo.
Wedle ustaleń, po kontroli zarówno w firmie, jak i w sadach, pierwsze pieniądze zostaną wypłacone do końca lutego. Czy pieniądze zdążą wpłynąć na konto najbardziej zagrożonych bankructwem sadowników?
W środę, Platforma Obywatelska złożyła wniosek do Centralnego Biura Antykorupcyjnego i Prokuratury o sprawdzenie procesu, w którym firma "Eskimos" realizowała swoje obowiązki. Rozważane jest złożenie drugiego pisma, mającego na celu wyjaśnienie w jaki sposób wyżej wymieniona firma otrzymała zlecenie, bez odpowiedniego zabezpieczenia majątkowego.